Moje spotkanie autorskie (pierwsze w życiu) odbyło się bez większych przeszkód w piątek 11. lipca. Bardzo się denerwowałam, bo nie miałam pojęcia, jak takie spotkanie wygląda i co się na nim dzieje, ale na szczęście mój bardzo dobry znajomy i niegdysiejszy redaktor, Sławek Spasiewicz, zadawał mi mniej lub bardziej wygodne pytania, na które starałam się w miarę inteligentnie odpowiadać. I jakoś poszło. Ale stres był, bo odzwyczaiłam się od publicznych wystąpień :)
Bardzo chciałabym podziękować wszystkim, którzy zjawili się na tym spotkaniu – wspaniale było was zobaczyć, a niektórych to w ogóle poznać. Mam nadzieję, że to nie pierwsze nasze spotkanie oko w oko.
Poniżej wrzucam kilka fotek autorstwa właściciela księgarni, Wojtka (Wojtku, jeśli mnie czytasz, dzięki za organizację tego spotkania) i wywiad ze mną + kolejna recenzja.
Tak, moi drodzy czytelnicy, spotkanie autorskie w Krakowie 11. lipca o 17.00 w księgarni Fankomiks przy ul. Batorego 2, jest już oficjalnie potwierdzone :-) Spotkanie prowadzić będzie mój przyjaciel, Sławek Spasiewicz (między innymi były redaktor naczelny periodyku Creatio Fantastica). Zamierzam między innymi opowiedzieć nieco o celtyckich legendach, na których bazowałam, pisząc książkę. Mam nadzieję, że będzie to na tyle interesujące, by was nie zanudzić ;-) Bardzo serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno tych, którzy mnie znają, jak i tych, którzy chcą mnie poznać osobiście. Do zobaczenia!
Podczas mojego trzytygodniowego urlopu (ha, ha, ha – tu śmiech pełen goryczy) odwiedziłam w trybie expressowym Kraków, przede wszystkim po to, żeby spotkać oko w oko mojego promotora. Przy okazji otrzymałam propozycję zorganizowania spotkania autorskiego ze mną w roli głównej, od pewnej zaprzyjaźnionej księgarni komiksowej. Oczywiście zgodziłam się bez wahania (przecież ja tylko czyham na takie propozycje ;) ) i wstępnie ustaliliśmy, że odbędzie się ono 11. lipca zapewne około godziny 17. Ustaliliśmy to drobny eufemizm ;) – po wstępnym pytaniu zadanym nieopatrznie przez właściciela wspomnianej księgarni, zostawiłam go z wybraną datą, zakładkami i plakatami promującymi książkę w garści. Ja to nazywam silną osobowością i zmysłem organizacyjnym :D
Teraz trochę o miejscu, gdzie odbędzie się spotkanie. Fankomiks to księgarnia specjalizująca się w komiksach i literaturze fantastycznej. Znajduje się w Krakowie przy ulicy Batorego 2. Od lat jest to jedno z moich ulubionych miejsc, które odwiedzam podczas niemal każdego mojego pobytu w Krakowie (wcześniej znajdowała się w podwórzu przy Rynku). Najchętniej wykupiłabym ¾ znajdujących się tam komiksów, ale ze względu na ograniczenie bagażowe na lotnisku, muszę się ograniczać :) Tym razem miałam prawie 4 kg nadbagażu, ale wystarczyło, że przełożyłam do podręcznego moje komiksowo-książkowe zakupy, by waga spadła o 5 kilo :) Najbardziej lubię w tej księgarni to, że zawsze mogę z właścicielem porozmawiać o tym, co ciekawego dzieje się w świecie komiksowym, o nowościach, wymienić się uwagami na temat przeczytanych komiksów czy książek fantastycznych. Tak to jest, gdy spotyka się dwoje miłośników książek rysowanych – nie wiadomo, kiedy czas mija :)
Toteż, moi drodzy czytelnicy, którzy mieszkacie w okolicach Krakowa lub akurat tego 11. lipca zamierzacie się w nim znaleźć, zapraszam Was na moje pierwsze spotkanie autorskie. Będzie zabawnie :D
Kolejne spotkanie szykuje się podczas dużej imprezy kulturalnej, która organizowana jest pod koniec sierpnia w Strzelinie koło Wrocławia. O tym jednak kiedy indziej (gdy będę znała więcej szczegółów).
W moim miasteczku w tym tygodniu odbywało się wielkie święto literatury. Jak co roku zorganizowany został festiwal i do Lillehammer ściągnęły tłumy ludzi spragnionych kulturalnej rozrywki :-) Moją notkę o festiwalu znajdziecie w Domu na Krańcu Wszechświata 2.0.
Śpieszę donieść, że Magran kontynuuje swoją podróż. Tym razem Judyta i Jacek zabrali ją na małą wycieczkę po Norwegii :-)
Judyto, Jacku – bardzo wam dziękuję za fantastyczne fotki! :-)
Czekam na więcej!
Serce kamienia oficjalnie zawitało już do środowiska polonijnego w Norwegii :-) – wywiad ze mną został umieszczony na portalu www.mojanorwegia.pl. Ten wywiad ukazał się już wcześniej na portalu Patrimonium Europae, więc dla niektórych to żadna nowość :-)
Niedawno otrzymałam za pośrednictwem koleżanki (dzięki, Judyto) pewne zdjęcia, które podsunęły mi pomysł na nową zabawę. Pomysł tak w rzeczywistości nie jest mojego autorstwa – pierwotnie został wykorzystany przez bohaterkę francuskiego filmu Amelia. Wspomniana Amelia ukradła z ogródka swojego ojca gipsowego krasnala i poprosiła koleżankę pracującą jako stewardessa, żeby fotografowała rzeczonego krasnala na tle zabytków całego świata. Cała intryga miała na celu skłonić ojca bohaterki do realizacji jego marzeń o podróżach, co w rezultacie się powiodło. Bazując na podobnym założeniu (chociaż mnie do podróży nie trzeba specjalnie zmuszać), proszę Was, drodzy czytelnicy, żebyście nadsyłali zdjęcia Serca kamienia robione na tle różnych miejsc lub wydarzeń. Kto odważy się zabierać Magran do teatru? No kto? Albo na mecz piłkarski? Albo na wycieczkę pod palmy? Zróbmy z tego ciekawy album :-)
Mail, na który należy przesyłać zdjęcia, podany jest w bocznej kolumnie. W ramach nagrody przewiduję coś, co będzie unikalne, limitowane i co jest dopiero w fazie pomysłu :-)
Jako pierwsze koty za płoty, umieszczam zdjęcie zrobione przez Artura K. z tegorocznego Pyrkonu w Poznaniu. Magran jako tajnos agentos ;-)
Mam nadzieję, że zabawa Wam się spodoba i że prześlecie mi mnóstwo fotografii :-)
Serce kamienia jest w księgarniach (przynajmniej tych internetowych) już ponad półtora miesiąca, więc myślę, że czas na małe podsumowanie.
Moja książka dostała bardzo dobre recenzje, co cieszy mnie niezwykle, bo trochę się martwiłam, że nie będzie najłatwiejsza w odbiorze ze względu na wyjście poza schematy (czego obawiali się niemal wszyscy potencjalni wydawcy), ale okazało się, że właśnie to jest jej największą zaletą. Przywróciło mi to wiarę w ludzi :-) Zresztą, co ja Wam będę pisać – inni robią to lepiej :-)
A teraz negatywy. Niestety, działania mojego wydawcy w ramach promocji i kolportażu książki pozostawiają wiele do życzenia, toteż Serce kamienia jest trudno dostępne w zwykłych księgarniach. Za to w internetowych jest do dostania niemal od ręki. Niemniej w pewnym sensie jest to biały kruk (żartuję oczywiście) ;-) Jeżeli ktoś z Was zobaczy moją powieść na półkach księgarni, to bardzo proszę pstryknąć fotkę i mi podesłać, bo nie uwierzę, dopóki nie zobaczę na własne oczy :-)
To na razie tyle, bo jestem potwornie zmęczona, a wzrok odmawia mi ostatnio posłuszeństwa.
Moi drodzy, miałam straszliwy problem, jaki fragment Serca kamienia dla Was wybrać, ponieważ każdy wyrwany z kontekstu wydawał mi się pozbawiony większego sensu. Niemniej jednak zdecydowałam się na dwa i mam nadzieje, że Wam się spodobają :-)
Obiecałam niedawno, że napiszę co nieco o Nuadzie – bohaterze pierwszego pytania konkursowego. Dzisiaj wreszcie zabrałam się do szperania w źródłach, żeby informacje, które wam przedstawię były jak najbardziej wiarygodne (Za dziewiątą falą M. Heaney, The Lore of Ireland D.O. hOgain i Celtic Mythology A to Z G. Matson i J. Roberts). Oto rezultaty:
Nuada (Nuadhu, Nuadu) był mitycznym królem plemienia bogini Danu, czyli Tuatha De Danann (bądź Danaan), który przywiódł swój lud z czterech wysp na północy do Irlandii. Irlandia w owych czasach wcale nie była bezludna, zamieszkiwali ją bowiem Fir Bolgowie. Gdy Tuatha dopłynęli do brzegów Zielonej Wyspy, spalili swoje łodzie, żeby nikt nawet nie pomyślał o powrocie. Przybysze i lud Fir Bolgów starli się w dwóch bitwach na równinie Moytura (Moytirra, Mag Tuired). Nuada władał wspaniałym mieczem, przed którym żaden przeciwnik nie mógł uciec, a żadna rana przezeń zadana nie mogła zostać wyleczona – jednym ze skarbów Tuatha przywiezionych z rodzinnych wysp, a konkretnie z wyspy Findias. Nie pomogło mu to jednak w starciu z bolgańskim herosem Srengiem (Sreang), który obciął królowi prawą rękę tuż przy ramieniu. Pomimo tego to Tuatha wygrali bitwę, dziesiątkując Fir Bolgów. Ci, którzy ocaleli wsiedli na okręty i uciekli na wyspy rozsiane wokół Irlandii, gdzie dostali się pod jarzmo innego ludu, Fomorian.
Nuada, jako król bitwę wygrał, ale osobiście poniósł porażkę. Musiał zrzec się tronu, ponieważ zgodnie z prawem królem Tuatha mógł być jedynie osobnik o nieskazitelnej budowie ciała. Jego miejsce zajął Bres, który ze względu na swoją urodę otrzymał przydomek Nadobny. Był pół-Tuatha i pół-Fomorianiem, a poza tym słabym i pazernym człowiekiem, który doprowadził królestwo Tuatha do ruiny. W tym czasie królewski lekarz, Dian Cecht, sprawił Nuadzie rękę ze srebra, która była równie sprawna, jak prawdziwa – zginała się w łokciu i w przegubie, zdetronizowany król mógł też poruszać palcami. Od tej ręki Nuada wziął przydomek Srebrnoręki. Srebrna ręka była niemal jak prawdziwa, ale niemal w tym przypadku robiło różnicę, ponieważ według prawa król wciąż był ułomny, miał niedopuszczalną skazę, co uniemożliwiało mu powrót na tron. Dopiero syn Dian Cechta, młody Miacha, dokonał niemożliwego. Wziął zabalsamowaną po bitwie odciętą rękę Nuady i po wielu dniach zaklęć, czynności leczniczych i magicznych, przyprawił ją Nuadzie – ręka przyrosła do ciała i stała się w pełni sprawna. Król ze Skazą był już na powrót doskonały i mógł zdetronizować niegodnego Bresa, co też się stało. Nuada został zabity podczas bitwy przez Balora o Złym Oku – potężnego fomoriańskiego króla.
Według innych źródeł to nie Sreng obciął ramię Nuadzie, ale zrobił to sobie sam król w wyniku wypadku lub w ramach ofiary.
Tak oto w skrócie przedstawia się legenda Nuady Srebrnorękiego – króla, wojownika i poety wywodzącego się z ludu Tuatha De Danann.
Nuada, pośrednio, też zawitał na karty mojej powieści. Poszukajcie, a znajdziecie :-)