Cieć jest połączeniem dwóch opowiadań – Psiej roboty z 2004 roku i dużo późniejszego Zastępczego anioła. Stanowi część większego cyklu noszącego roboczy tytuł Opowieści anielskie. Został opublikowany w czasopiśmie internetowym Creatio Fantastica nr 20 z 2009 roku.
Jak zwykle poniżej zamieszczam fragment i na samym dole, pod fragmentem, całość w pdf-ie.
Monika Sokół
Cieć – fragment
Czuła się lekka, jak piórko. Zniknął gdzieś przytłaczający ciężar miażdżący klatkę piersiową, jak gdyby ktoś zdjął z niej wagonik z węglem. Zapadły w pamięci obraz białej maski ciężarówki z błyszczącym napisem „Scania”, też rozpłynął się w niebycie.
Spojrzała w dół. Zobaczyła martwą kobietę, którą jeszcze do niedawna była i poczuła lekkie ukłucie żalu. Tyle spraw pozostawiła nie załatwionych, tylu rzeczy nie zdążyła zrobić w życiu.
Patrzyła, jak lekarze próbują reanimować nieruchome ciało, z jakim napięciem pielęgniarka wpatruje się w prostą linię na monitorze, mając nadzieję, że zaraz coś się stanie i świetlista kreska ożyje w rytmie bijącego serca pacjentki.
– To miłe – pomyślała Karolina – że tak o mnie walczą. Chociaż zupełnie niepotrzebnie. Już za późno.
Chciałaby móc powiedzieć im, żeby dali spokój, jednak świadoma była tego, że nikt z nich nie mógłby jej usłyszeć. Skoro nic więcej nie mogła w tej sprawie zrobić, przestała zwracać uwagę na całe zamieszanie przy stole reanimacyjnym. Teraz powinna skierować swoje myśli ku temu, co na nią czeka tutaj, po tej stronie śmierci. Zaczyna egzystencję, jako zupełnie nowa forma bytu i tak wiele niewiadomych przed nią.
– No, nareszcie! – usłyszała głos dobiegający zza jej pleców. Zniecierpliwiony ton, jakim zostały wypowiedziane te słowa, sprawił jej niemal fizyczny ból. Na tym jednak się nie skończyło, gdyż głos ciągnął: – Już myślałem, że sto lat będę czekać, aż jaśnie pani przestanie roztkliwiać się nad tą pogruchotaną kupą kości i mięcha, i zdecyduje się wreszcie ruszyć swoje dupsko w inny wymiar. Czy tobie się wydaje, że ja nie mam nic innego do roboty???
Karolinę zatkało. Poczuła, jakby ktoś dał jej w twarz. Przez sekundę zastanawiała się czy nie przesłyszała się aby i czy ten chudy facet, który właśnie znalazł się w polu jej widzenia, mówiący te wszystkie okropne rzeczy, to nie jest jakiś omam.
Zamknęła oczy, policzyła szybko do dziesięciu i otworzyła. Chudy osobnik z ciemnymi, długimi włosami, w jeansach i podkoszulku, wciąż stał przed nią. W dodatku był bosy.
Z wolna zaczęła w niej wzbierać furia. Jak ten cham, ten wymoczek, ta świnia, mógł przywitać ją po Drugiej Stronie w ten sposób??? Zniszczyć to uczucie czegoś niepowtarzalnego, pięknego? Takie ulotne, takie delikatne…
– Szlag mnie zaraz trafi przez tego prymitywa – pomyślała.
– No i co się tak gapisz? Idziemy. – Osobnik odwrócił się i ruszył przed siebie.
– Żebyś się nie zdziwił – mruknęła Karolina, a głośniej dodała: – Dziękuję za tak miłe powitanie, ty buraku bez butów. Na twoją propozycję wspólnej podróży mogę odpowiedzieć wyłącznie w tym samym tonie. Spadaj, dziadu!
Mówiąc to spłynęła łagodnie na swoje ciało i zaczęła w nie stopniowo wnikać. Zdążyła zauważyć jeszcze, jak arogancki mężczyzna, z przerażeniem w oczach, pędzi w jej stronę, krzycząc: „Zaczekaj!” Ale było już za późno, bo serce Karoliny znów zabiło, ku wielkiej uldze lekarzy i pielęgniarek.
Opowieści anielskie – Cieć – całość w pdf.