Wybaczcie, że zawiesiłam się z wpisami na tak długo, ale pochłonęły mnie całkowicie przygotowania do obrony doktorskiej. Obrona odbyła się 4 dni temu i teoretycznie jestem już doktorem nauk humanistycznych (teoretycznie, bo Rada Wydziału musi to jeszcze oficjalnie zatwierdzić). Obiecywałam sobie, że gdy tylko wrócę po obronie do domu, zabiorę się za pisanie nowego opowiadania, ale okazało się, że plany to jedno, a rzeczywistość to drugie. Tym razem jednak, to rzeczywistość okazała się bardziej pozytywna od planów :) – dostałam propozycję wydania mojej pracy doktorskiej, jeżeli wyrobię się z dopracowaniem jej do końca stycznia. Super! W teorii może wyjść już w grudniu. Oznacza to, że czeka mnie teraz wzmożona praca nad przerabianiem doktoratu na książkę naukową.
Kochani, wynika z tego, że jest szansa na moją nową książkę w tym roku, chociaż nie będzie to fantastyka. Przynajmniej na razie. Mam nadzieję wyrobić się z pisaniem drugiej części Serca kamienia do jesieni, a potem powalczyć o jej wydanie :) Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało!
Ten rok, to był dla mnie niesamowicie pracowity rok – wydanie książki i jej promocja, pisanie doktoratu i egzaminy doktorskie, a oprócz tego całe mnóstwo większych lub mniejszych rzeczy. Mam nadzieję, że kolejny rok będzie nieco spokojniejszy, bo w innym przypadku mogę nie podołać wyzwaniom ;-)
Kochani, życzę Wam wesołych świąt Bożego Narodzenia, a w nadchodzącym Nowym Roku samych dobrych rzeczy :) Mam nadzieję, że nadal będziecie tu do mnie zaglądać, a ja będę dla Was miała nowe historie, które pozwolą Wam przeżyć niesamowite przygody :)
Część z Was wie, a reszta być może się domyśla, że jestem niepoprawnym zwierzolubem. I nie ograniczam się tu do gatunku, ale lubię wszystko, jak leci ;-) W domu mam dwa koty (w tym jednego malutkiego dopiero od dwóch dni) plus dwa koty mentalne (ja i Szanowny Małżonek mamy kota na punkcie kotów ;-) ), natomiast wirtualnie opiekujemy się dwoma konikami z Fundacji Tara. Oprócz tego stosunkowo regularnie wspieramy finansowo różne organizacje pro-zwierzęce. Tym razem postanowiłam wesprzeć dwie aukcje, przeznaczając na nie Serce kamienia ze specjalnymi dedykacjami. Dochód z jednej aukcji poszedł na koty (wylicytowano 50 zł, ale darczyńca przelał na konto 100 zł – chwała ci, Dziku :) ), a z drugiej na Tarę (wylicytowano 300 zł). Cieszę się, że chociaż w tak niewielkim stopniu mogłam wspomóc te organizacje, które jak chyba wszystkie pro-zwierzęce organizacje w Polsce, borykają się z olbrzymimi problemami finansowymi.
Kochani, idzie zima, a to szczególnie trudny okres dla zwierząt i opiekujących się nimi ludzi. Jeżeli możecie wesprzyjcie organizacje pomagające zwierzętom, bo tylko na Waszą pomoc mogą liczyć. Tylko dzięki Wam przetrwają, a zwierzęta znajdujące się pod ich opieką przeżyją. Dla wielu liczy się każda przysłowiowa złotówka.
Jak wiecie, mój pobyt w Polsce był intensywny, toteż na egzaminie z filozofii i na spotkaniu autorskim się nie skończyło. W sobotę 25. października wybrałam się na Targi Książki w Krakowie i to pierwszy raz w formie zaproszonego gościa, a nie wyłącznie jako konsument literatury :) Chociaż od konsumowania literatury też się nie ustrzegłam ;-) – śliczna makowa torebka, którą dostałam od siostry przeszła chrzest bojowy, bo wypchana została do granic możliwości zakupionymi książkami, i wytrzymała :)
(Tutaj wiedziona prywatą, a jednocześnie dumą z własnej siostry wstawiam link do jej bloga o torebkach Haftowane torebki).
Przyznam się, że nie oczekiwałam jakichś specjalnych przywilejów z racji bycia gościem na targach, ale okazało się, że jakieś plusy tego są (poza spotkaniem z czytelnikami, oczywiście) ;-) Ucieszyło mnie chociażby to, że jako gość nie musiałam nadaremno szukać wolnego miejsca parkingowego przed pawilonami EXPO, bo miejsce już na mnie czekało. Ot, mała rzecz, a cieszy :) Gdy wysiadłam z samochodu w oczy rzucił mi się długaśny potrójny ogonek czekających do kasy wejściowej. Rany, pomyślałam, no to sobie poczekam. Zaraz jednak przyszła refleksja, że chyba dla pisarzy powinno być osobne wejście. Postanowiłam sprawdzić i okazało się, że rzeczywiście dla autorów jest osobne wejście, gdzie z miejsca otrzymałam identyfikator. Nieświadoma niczego potuptałam na tych moich wysokich obcasach (jedyna okazja, żeby je ubrać ;-) ) poszukać stoiska i poinformować przedstawicieli Wydawnictwa, że już jestem. Potem wybrałam się na obchód Targów, co z jednej strony było złym, a z drugiej strony dobrym pomysłem – złym, bo po kilku chwilach wielkość i gęstość tłumu przelewającego się alejkami pomiędzy stoiskami przyprawiła mnie o chwilowy atak przerażenia (już zapomniałam, że w jednym miejscu może być tyle ludzi na raz – ech, błogosławiona Norwegia…), a dobry, bo zakupiłam kilka książek i spotkałam starych znajomych :)
Moje Wydawnictwo miało całkiem przyjemne i spore stoisko. Co prawda krzesełka i stolik, przy którym podpisywało się książki był nieco niski, ale daliśmy radę :) Pół godziny, jakie przeznaczone było dla mnie na podpisywanie książek, minęło błyskawicznie dzięki wspaniałym ludziom, którzy mnie odwiedzili. Uwielbiam spotykać moich czytelników, którzy zazwyczaj okazują się niezwykle sympatycznymi ludźmi dającymi mi mnóstwo pozytywnej energii :) Dziękuję Wam, że przyszliście. Jak się okazało, części nie udało się dotrzeć na Targi na czas, głównie ze względu na utrudnienia w dojeździe. Następnym razem, kochani! :)
Umieszczam tutaj tylko dwa zdjęcia z Targów, ponieważ tym razem nie wspierał mnie żaden własny fotograf i te zdjęcia, które mam zostały wykonane przez przedstawicieli Wydawnictwa. Moi kochani czytelnicy również fotografowali się ze mną, ale nie wiem czy kiedykolwiek w życiu zobaczę te fotki na własne oczy ;-) Kochani, kto z Was je ma, niech podzieli się ze mną :)
W czwartek 23. 10, wieczorem, odbyło się moje spotkanie autorskie. Spotkanie zostało przygotowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Tarnobrzegu – moim rodzinnym mieście. Pani Dyrektor i panie pracujące w bibliotece stanęły na wysokości zadania i wspaniale przygotowały i rozreklamowały to spotkanie. Pierwszy raz spotkałam się z takim profesjonalizmem i bardzo jestem wdzięczna, że ktoś zdjął mi z barków trudy organizacyjne. Gości była pełna sala i to zarówno moich bliskich, przyjaciół i znajomych, jak i osób, których zupełnie nie znałam. W pierwszych rzędach zasiadły moje ukochane fanki, toteż widok znajomych i przyjaznych twarzy sprawił, że ten publiczny występ (nie znoszę takich występów) okazał się mniej stresujący niż zakładałam ;-) Osoby, które przyszły na to spotkanie zadawały mi mnóstwo ciekawych pytań, co bardzo mi się podobało, bo zdecydowanie preferuję w rozmowie dialog niż monolog. Sądziłam, że spotkanie potrwa może 45-50 minut, a ono rozkręciło się do 1,5 godziny ;-) Usłyszałam wiele ciepłych, miłych słów, spotkałam osoby, których nie widziałam od wielu lat, odnowiłam stare znajomości, a nawet dostałam laurkę od mojej najmłodszej fanki ;-) Moja przyjaciółka zadbała o to, żeby było też coś dla ciała, więc atmosfera po spotkaniu przyjęła formę pogaduszek przy ciasteczkach i przekąskach. Pati, co ja bym bez ciebie zrobiła? :)
Przed spotkaniem udzieliłam z zaskoczenia wywiadu lokalnej telewizji (to ja byłam zaskoczona, nie telewizja) i rezultat tego zaskoczenia możecie zobaczyć tu (minuta 11.40):
Generalnie otrzymałam od ludzi całe mnóstwo pozytywnej energii, która motywuje mnie do dalszego pisania :) Kochani, bardzo dziękuję Wam za przybycie, a Bibliotece za organizację spotkania. Było ze wszech miar fantastycznie ;-)
A tu kilka fotek autorstwa mojej siostry (resztę umieszczę, jak mi je przyślą inni, którzy też prztykali):
Gdzie zawędrowało Serce kamienia? Tym razem do Hong Kongu :) I przyznam wam szczerze, że zazdroszczę mojej książce – Hong Kong to jedno z miejsc na świecie, które bardzo chcę odwiedzić.
Moi drodzy, do zobaczenia w czwartek w Tarnobrzegu, a w sobotę na Targach Książki w Krakowie.
Długo nic nie pisałam, bo przygotowania do egzaminów zżerały mi niemal cały wolny czas. Tak bardzo zaprzątnęły mi głowę, że nie dałam radę napisać zamówionego u mnie opowiadania. Pierwszy raz zawaliłam z czymś takim i jest mi wstyd. Niemniej w życiu trzeba dokonywać wyborów i ja uznałam, że końcowa walka z doktoratem jest dla mnie ważniejsza. Nie wiem czy to słuszny wybór, ale tak właśnie zdecydowałam. Obiecałam sobie za to, że jak już wreszcie zdobędę ten nieszczęsny tytuł, to przez pół roku nie będę robić nic innego, jak tylko pisać. O. Taki mam plan :)
W październiku oprócz dwóch egzaminów doktorskich, szykują się także dwa spotkania ze mną. Pierwsze odbędzie się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnobrzegu przy ulicy Szerokiej 15 o godzinie 18.00, w dniu 23. października. Natomiast drugie spotkanie, to podpisywanie przeze mnie książek na Targach Książki w Krakowie w dniu 25. października o godzinie 15.00. Zapraszam serdecznie!
Kilka dni temu wróciłam z Polski. Ostatnim akcentem mojego wyjazdu był festiwal Litera Tury w Strzelinie. Zapowiadało się ciekawie, zwłaszcza, że zaproszony był także Graham Masterton (i przyjechał), ale po tym, jak w rezultacie wyglądała ta cała impreza, to chyba raczej nie zawita ponownie zbyt szybko do Polski. Nie będę rozpisywać się o szczegółach, ale jeżeli chcecie je poznać, to zapraszam na blog Małgorzaty Karoliny Piekarskiej, która dokładnie opisała to, co widziała i co ją spotkało. My, ja i Połówek, przyjęliśmy to bardziej stoicko, ale chyba tylko dlatego, że mamy do takich katastrof bardziej norweskie podejście. Poznaliśmy tam kilka ciekawych osób, między innymi chłopaków z norweskiej kapeli heavy metalowej Mental Shutdown :-) Gdyby nie takie miłe akcenty, to cały ten wyjazd byłby kompletną stratą czasu i pieniędzy. Moje spotkanie autorskie się odbyło (co samo w sobie było dużym sukcesem – patrzcie blog MKP) i przez 45 min. nawijałam o mojej książce i nie tylko (K. i D. dzięki za przyjście ;-) ).
Byłam jak zwykle przygotowana i zaopatrzona w materiały promocyjne (czytaj – plakaty ;-) ). A oto fotki z lansowania Serca kamienia w towarzystwie książek mistrza Mastertona ;-)
Mam nadzieję, że spotkanie na Targach Książki w Krakowie, które odbędzie się 25. października o godzinie 15.00 na stoisku wydawnictwa Novae Res, pozwoli mi zapomnieć o tym dziwnym omamie, jakim był festiwal Litera Tury w Strzelinie ;-)
Wakacje, wakacje, wakacje… Nic mi się kompletnie nie chce pisać, ale nie ma to tamto, tylko trzeba się brać w garść. Zamówiono u mnie opowiadanie do zbiorku związanego z religią i obiecałam, że je napiszę do końca sierpnia. Jak powiedziałam, tak zrobię, najpierw jednak muszę zwalczyć w sobie letniego lenia pisarskiego ;-)
W sierpniu zawitam do Strzelina koło Wrocławia, który zamieni się na dwa dni w miasteczko na wskroś kulturalne. Będzie muzyka, uliczne teatry i spotkania z pisarzami. Tych spotkań będzie całe mnóstwo. Gwiazdą bezapelacyjną będzie Graham Masterton – wielki mistrz horroru. Pamiętam, że moje pierwsze spotkanie z literaturą tego nurtu to była jego książka Manitou. Koleżanka z klasy sobie ją kupiła, a potem na przerwach między lekcjami nam ją opowiadała. To były czasy! :) Na Litera Turze II i ja znalazłam swoją niszę, która znajdzie się na III piętrze Wieży (pojęcia nie mam, gdzie wspomniana Wieża się znajduje) o godzinie 18.00 dnia 23. sierpnia.
Zapraszam serdecznie wszystkich chętnych do ukulturalnienia się podczas festiwalu w Strzelinie! Spotkajmy się tam :)